poniedziałek, 30 września 2019

"Nie oglądam się wstecz"

Zbiór rozmów z Blaze'm Bayleyem.

Muzyczna droga Blaze'a Bayleya nigdy nie była usłana różami. Niekończące się pasmo wzlotów i upadków ukształtowało jednak niezłomny charakter wokalisty, który każde potknięcie potrafił przekuć w mniejszy lub większy sukces.


Jego ostatni koncert na lubelskiej ziemi*, który odbył się 26 września w klubie Graffiti był wspaniałym przykładem na to, że Blaze znów leci na skrzydłach chwały i jest silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Wspomagany przez rodzinną, koncertową machinę Appletone'ów, dał w czwartek kapitalny show, podsumowując zrobioną ze sporym rozmachem trylogię "Inifnite Entaglement" i uzupełniając ją nieśmiertelnymi evergreenami Iron Maiden. To było moje szóste spotkanie z Blazem. Jednak, ze względu na formę wokalisty, najmniej intensywne. Blaze oszczędzał głos na dwie noce w Brnie, podczas którego miał nagrywać koncertowe dvd. Ze względu na to, nie rozmawiał z nikim prawie w ogóle, a jeśli już się komunikował, to tylko i wyłącznie używając gestów i min. Postanowiłem jednak udostępnić Wam wybór moich dawnych rozmów z Blaze'm, przeprowadzonych w latach 2011-2018, podczas których sporo zdradził mi na temat swojej filozofii, podejścia do rynku muzycznego oraz opowiedział kilka historii z lat, kiedy stał na czele największego heavy metalowego zespołu świata.

Fot. Blaze Bayley podczas ostatniego koncertu w Graffiti
WMOI: Blaze, swoją przygodę z Polską publicznością rozpocząłeś w 1995 kiedy to trasa "The X Factour" zawitała na Torwar w Warszawie. Jak wspominasz tamtą wizytę?

Blaze Bayley: Och, to było wspaniałe doświadczenie. Wcześniej podróżowałem zwykle tylko po Wielkiej Brytanii, więc możliwość poznania ludzi z różnych Państw była świetnym przeżyciem. Pamiętam że Polscy fani zgotowali nam wtedy naprawdę gorące powitanie, mimo iż byłem nowy w zespole nie czułem jakiejś niechęci z ich strony a samo zainteresowanie koncertem było naprawdę ogromne: była telewizja, prasa, wywiady, konferencje prasowe! Świetnie się wtedy czułem.

WMOI: Z Iron Maiden wróciłeś do Polski w 1998 roku, podczas trasy "Virtual XI".

BB: Tak, graliśmy wtedy w takiej wielkiej sportowej hali, do której wróciłem potem już z własnym zespołem (chodzi o Katowicki "Spodek" - przyp. red.). To też był niesamowity koncert, zwłaszcza że czułem się wtedy w Iron Maiden już bardzo swobodnie i nawiązanie relacji z publicznością przychodziło mi znacznie łatwiej niż te 3 lata wcześniej.

WMOI: Skoro jesteśmy przy temacie Iron Maiden... Na YouTube można trafić na film z jednego z koncertów, podczas którego zdarzył się przykry incydent z fanami. Z nagrania wynika, że bardzo Cię coś wtedy rozwścieczyło, pamiętasz tę sytuację?

BB: Och, tak, to było podczas trasy w Południowej Ameryce, chyba w Chile w 1996 roku. Pewien koleś z publiczności, przez większość koncertu próbował mnie rozpraszać, coś wykrzykiwał, gestykulował. W końcu zaczął na mnie pluć. Nie wytrzymałem, dokończyłem utwór i powiedziałem co o nim myślę. Pamiętam że Steve (Harris, lider formacji - przyp. red.) też się wtedy nieźle wkurzył. Delikwenta wyprowadziła ochrona, ale zdecydowanie popsuł nam wtedy wieczór. Na szczęście takie incydenty nie zdarzały się zbyt często, więc większość koncertów przebiegała bez przykrych niespodzianek.
Fot. Autor z Blazem - 28 września 2011
WMOI: Czy z perspektywy czasu żałujesz, że Twoja przygoda z Iron Maiden trwała tak krótko?

BB: Nie podchodzę do tego w ten sposób. Jestem bardzo wdzięczny losowi, że mogłem być częścią tak wspaniałego zespołu jak Iron Maiden. To naprawdę była wielka szansa, którą wykorzystałem najlepiej jak umiałem. Wciąż czuję się bardzo dumny z tego co zrobiłem wtedy z chłopakami i z tego że dane mi było to w ogóle zrobić. Napisaliśmy razem masę świetnych utworów, które są wciąż bardzo lubiane przez fanów, co jest po prostu wspaniałe. Ale wiesz, nie oglądam się wstecz, idę przed siebie. Jestem teraz 100% skupiony na obecnych działaniach, trasie, nagraniach. Nie rozpamiętuje tego co było, patrzę w przód, na to co jest i co będzie. A wygląda na to, że wiele jeszcze przede mną.


WMOI: Ostatnie wydawnictwo kompilacyjne Iron Maiden, "From Fear To Eternity" zawiera utworu z Twojego okresu, ale w wersjach live, z Bruce'm Dickinson'em na wokalu. Jak na to się zapatrujesz? Uważasz że to fair?

BB: To ich sprawa. Nie jestem już w zespole, więc nie mogę być z tego powodu zły. To jest ich decyzja. Kiedy wychodziła składanka "Best of the Beast" w 1996 roku, kilka kawałków oryginalnie nagranych przez Bruce'a zostało zastąpionych wersjami live ze mną za mikrofonem. Nie widzę więc nic zdrożnego w sytuacji odwrotnej. 

WMOI: W tym roku mija 25 lat od kiedy wstąpiłeś w szeregi Maiden. Odbyło się już kilka koncertów podczas których wykonywałeś wyłącznie kawałki z płyt "The X Factor" oraz "Virtual XI", pojawiła się również okolicznościowa koszulka z grafiką nawiązującą do tego pierwszego albumu...

BB: Tak, czułem się w obowiązku dać coś takiego fanom. Grafika została zaaprobowana również przez Roda (managera Iron Maiden - przyp. red.), który bardzo się ucieszył że coś takiego jest w przygotowaniu. Zbiegło się to też z wydaniem reedycji tych albumów, wiec fajnie że tak się stało.
WMOI: Nie jest tajemnicą, że od jakiegoś czasu trzymasz się z daleka od dużych wytwórni i agencji koncertowych. Z czego to wynika?

BB: W pewnym momencie zorientowałem się, że wytwórnie ograniczają moją swobodę. Nie mogłem wydać albumu albo pojechać w trasę, bo nie szło to w parze z planami wydawniczymi wytwórni. Strasznie mnie to ograniczało, bo jestem przecież artystą, swoją muzyką wyrażam siebie, dlaczego ma mnie ktokolwiek blokować, tylko dlatego że akurat moje plany nie pokrywają się z jego planami? Często bywało też tak, że musiałem dzielić się pieniędzmi z agencją, która wysyłała mnie w trasę, co również bywało dość niekorzystne, ani dla mnie ani dla moich muzyków. Dałem sobie z tym spokój. Mam teraz grono ludzi - przyjaciół, którym ufam i wiem, że mnie nie oszukają ani nie ograbią. Pomagają mi, a w dodatku są świetnymi muzykami i kolesiami, w ich gronie czuję się naprawdę wspaniale. Dzięki nim mam również pełną swobodę jeśli chodzi o nagrywanie i granie koncertów. Mogę robić na co mam ochotę i żadne absurdalne kontrakty nie krępują moich ruchów. Jestem wolny.

WMOI: W związku z tą zmianą, grasz teraz jednak również i w małych klubach. Nie jest to dla Ciebie frustrujące, zwłaszcza mając w perspektywie fakt, że występowałeś swego czasu przed 20 tysięczną publicznością?

BB: Tak jak już mówiłem, nie patrzę wstecz. Bardzo cenię sobie kontakt z fanami, a w takich małych miejscach, mogę być nich bardzo blisko. Moi fani są bardzo fanatyczni, dają mi wielką siłę żeby nadal grać i tworzyć. Bez nich nie byłoby mnie. Każda okazja do spotkania z nimi jest czymś wielkim dla mnie i nie dbam o to, czy pod sceną jest ich 50 czy 50 000. Po każdym koncercie wychodzę do nich, aby porozmawiać, podpisać płyty, zrobić sobie pamiątkową fotkę. Widzę jak wiele radości dają im te spotkania, ale tyle samo dają one również i mi. Więc odpowiadając na Twoje pytanie: nie, nie ma mowy o żadnej frustracji. Jestem szczęściarzem że mam tak wielu wiernych fanów na całym świecie.
Fot. Blaze w Klubie Graffiti - 28 września 2011

WMOI: Promujesz aktualnie ostatnią część trylogii "Infinite Entaglement". Co dalej?

BB: Podsumowaniem trylogii będzie płyta koncertowa. Nie mam jeszcze sprecyzowanej wizji co dalej - mówię tu o temacie i wyglądzie kolejnego albumu. Wiem na pewno że chciałbym trochę przewietrzyć setlistę, bo jest wciąż sporo kawałków których nie grałem podczas ostatnich tras, a są bardzo ważną częścią trylogii. To samo tyczy się kawałków Maiden - jest tak wiele dobrych utworów których nie gramy kosztem odwiecznego "The Clansman" czy "Man On The Edge"... Chciałbym powrócić do "Como Estais Amigos", do "Judgement Of Heaven", może do "Lightning Strikes Twice". Opcji jest dużo, trzeba się będzie nad nimi zastanowić.

WMOI: Pogadajmy na koniec o kilku unikatowych nagraniach z Twojej kariery. Jako bonus do dvd "A Night That Would Not Die" dodany był utwór pt. "Endless Sleep". Dlaczego ten numer znalazł się tylko jako bonus do dvd?

BB: To mój ukłon w stronę fanów, którzy zdecydowali się kupić to wydawnictwo. To bardzo osobisty numer, czułem więc że ten kawałek powinien mieć również swoje wyjątkowe miejsce na wydawnictwie, być na swój sposób unikatowy. Z tego co wiem, fani docenili ten fakt.

WMOI: Z Ironami nagrałeś 3 kawałki których byłeś współkompozytorem, ale znalazły się one jedynie na stronach B singli. Pamiętasz, dlaczego tak się stało?

BB: Steve miał inną wizję albumu - wszystkie kawałki zostały napisane podczas sesji do "The X Factor" ale nie pasowały do koncepcji całości. Ale płyta i bez nich jest świetna, nie wydaje mi się żeby ich obecność cokolwiek zmieniła **.

__
* Dotychczas odbyło się 6 koncertów Blaze'a Bayleya w Lublinie:
28.09.2011 - Klub Graffiti - Promise And Terror World Tour
04.04.2012 - Klub Graffiti - King Of Metal Tour
06.04.2013 - Klub Graffiti - Acoustic Tour
01.04.2014 - Klub Graffiti - Soundtracks Of My Life Tour
06.05.2018 - Klub Graffiti - Tour Of Eagle Spirit Part I
26.09.2019 - Klub Graffiti - Tour Of Eagle Spirit Part II
W kolekcjonerskim obiegu istnieją dwa bootlegi z koncertów z 2011 i 2018 roku zatytułowane "Heavy Metal Polish Motherfuckers From Hell" oraz "Heavy Metal Polish Motherfuckers From Hell... Revisited".

** Mowa o utworach "Justice of the Peace", "Judgement Day" oraz "I Live My Way", które znalazły się na różnych wersjach singla "Man On The Edge" oraz zebrane zostały na singlu CD "Justice of the Peace" który był dodawany jako dodatek do włoskiego magazynu "Thunder". Wartość tego wydawnictwa podnosi fakt, że jest to jedyne oficjalne wydanie CD na którym gości "I Live My Way" - utwór dotychczas ukazał się jedynie na winylowej wersji "Man On The Edge". Zbiór niepłytowych nagrań studyjnych Blaze'a z Maiden uzupełniają jeszcze covery "My Generation" The Who oraz "Doctor, Doctor" UFO, które znalazły się na singlu "Lord of the Flies" i powtórzyły się rok później na singlu "Virus".

40 LAT BESTII - cz. 1

40 lat temu światło dzienne ujrzało ponadczasowe dzieło zatytułowane "The Number of the Beast". Okrągła rocznica skłania do reflek...