środa, 27 marca 2019

Tam gdzie wszystko się zaczęło...

Z wizytą w kolebce heavy metalu.


Zapewne każdy zespół, nie tylko metalowy, ma jakieś charakterystyczne miejsce, które może określić jako swój "punk początkowy". Garaż gdzie grali pierwsze próby, mieszkanie lidera, sala koncertowa w której dali swój pierwszy występ ever. Legenda brytyjskiego heavy metalu, Iron Maiden swoje pierwsze kroki na scenie stawiał na Maryland Point w Londynie, w mieszczącym się w dzielnicy Stratford pubie "Cart & Horses".


fot. Autor pod wejściem do klubu.

"Cart & Horses" stoi w Londynie już ponad 100 lat. Przez większość czasu był utożsamiany z miejscem spotkań kibiców West Ham United*, którzy przed meczem studzili swoje emocje chłodnym piwem, a po meczu, w zależności od tego czy zakończył się wygraną czy przegraną 'Hammersów', świętowali lub zapijali smutki. Jednak w roku 1976 roku, grupka młodych, długowłosych anglików z gitarami, na zawsze zmieniła bieg historii małego lokalu w Stratford. Basista Steve Harris, gitarzyści Terry Rance i Dave Sullivan, perkusista Ron Matthews oraz wokalista Paul Mario Day - zespół Iron Maiden zagrał tu swój pierwszy koncert. Jeśli wierzyć słowom wieloletniego przyjaciela Harrisa, Chopa Pitmana, pierwszy koncert Ironów mógł zakończyć się katastrofą i w ogóle nie dojść do skutku - wzmacniacz Harrisa, tuż przed rozpoczęciem show, odmówił posłuszeństwa. Na szczęście Pitman mieszkał nieopodal i zdołał w dość szybkim czasie pożyczyć wzmacniacz Steve'owi. Chop nie wiedział jeszcze wtedy, że uratował nie tylko ten koncert, ale cały heavy metal. Cały gig zakończył się sporym sukcesem i od tej pory Maiden regularnie koncertowali na Stratford, aż w końcu pub stał się dla nich, a precyzyjniej mówiąc dla wciąż rosnącej grupy ich fanów, po prostu za mały.

Dzisiejsze "Cart & Horses" to święte miejsce fanów Iron Maiden. Lokal prowadzony obecnie przez fana włoskiego pochodzenia, Kastro Pergioniego, to swoiste muzeum wczesnych lat Ironów. Ściany przyozdobione są zdjęciami z wczesnych lat twórczości zespołu, okładkami płyt i singli oraz instrumentami - nierzadko oryginalnie używanymi przez Ironów w przeszłości na scenie. Lokal chętnie jest odwiedzany nie tylko przez fanów z całego świata, ale także przez byłych muzyków i współpracowników zespołu. Zresztą, kierownik pubu skrupulatnie dba o to, żeby "Cart & Horses" tętniło życiem i utrzymywało historię przy życiu, organizując tu spotkania typu Q&A oraz koncerty. Na przestrzeni kilku lat, prócz wielu cover bandów Iron Maiden, zagrali tu chociażby Doug Sampson ze swoim zespołem AirForce, Terry Wapram z Buffalo Fish, Dennis Stratton czy w końcu wspomniany Paul Mario Day, powracając na scenę w Stratford po prawie 40 latach, natomiast na spotkania Q&A udało się ściągnąć min. Paula Di'Anno i Steve'a "Loopy" Loonhouse'a. 

"Jesteś fanem Maiden?" - zagaił mnie barman, kiedy popijałem spokojnie butelkę sygnowanego logiem Iron Maiden piwa "Trooper". "Pewnie że tak!" - odparłem zgodnie z prawdą. Kolejną godzinę spędziliśmy na wymianie historii i uwag dotyczących naszego ukochanego zespołu. "Każdy z nas tutaj to fan Maiden. Ciężko nie kochać tego zespołu, pracując w takim miejscu jak to" - opowiadał mi, otwierając w międzyczasie kolejną butelkę Maidenowego ale'a. Znamienne, że kiedy powiedziałem że przyjechałem tu z Polski, nie był jakoś specjalnie zaskoczony. "Odwiedzają nas tu fani z całego świata, praktycznie codziennie. Jesteśmy dla nich swego rodzaju mekką" - śmiał się. 

"Cart & Horses" opuszczałem z dużym smutkiem. Spędziłem tam 3 wieczory muzycznych uniesień i przepełnione niesamowitymi doznaniami historycznymi. Na odchodne Kastro podarował mi pamiątkową koszulkę z logiem pubu i wypisanymi na niej wszystkimi nazwiskami muzyków, którzy kiedykolwiek tworzyli zespół Iron Maiden. Uiściłem również swój wpis w pamiątkowej księdze gości pubu i zakupiłem pamiątkowy otwieracz do piwa. 

Polecam każdemu, kto czuję się związany z nazwą Iron Maiden, wizytę w tym lokalu. Nie chodzi już tylko o względy historyczne (typu pisuar do którego zapewne sikał w 1976 roku Steve Harris). "Cart & Horses" to po prostu lokal przepełniony wszechobecnym duchem Iron Maiden, w którym każdy fan legendarnej brytyjskiej formacji poczuje się jak w domu.  

__
* Fani West Ham, mimo stylistycznej wolty pubu, wciąż chętnie spotykają się w "Cart & Horses" przed meczami swojej drużyny. Istnieje nawet specjalna grupa kibiców, West Ham Metalheads, która łączy obie swoje miłości, czyli piłkę nożną i ciężkie brzmienia.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

40 LAT BESTII - cz. 1

40 lat temu światło dzienne ujrzało ponadczasowe dzieło zatytułowane "The Number of the Beast". Okrągła rocznica skłania do reflek...